wypowiedziałam wojnę

Wkurzyłam się. Czemu? Ano temu, że zarastam skrawkami, których szkoda wyrzucić... Lądują w pudełku pt. na pewno się przyda i leżą, leżą, leżą... Ponieważ chaos skrawkowy zaczął robić się coraz większy - wypowiedziałam mu wojnę! Dobierałam, cięłam, szyłam i z tej wojny na razie wyszłam z 15 karteczkami. Na razie dałam za wygraną - wszędzie fruwały papierki i papiereczki. Niestety sterta skrawków wcale nie wydaje się uszczuplona... No cóż pierwszą walką rzadko wygrywa się wojnę ;)

Dzisiejsze trzy karteczki powstały głównie ze skrzętnie chomikowanych skrawków "angielskiej róży".

Następnym razem dalsze zdjęcia (brak mi umiejętności, nerwów i cierpliwości do fotografowania w pochmurne dni...)

Życzę Wam miłego popołudnia :)