wtorek, 16 czerwca 2009

czarny bez

Dziś, gdy tylko wyszło słońce po ulewie, udało mi się namówić Męża na wycieczkę na obrzeża miasta celem łowów na kwiecie czarnego bzu. Nawiasem mówiąc, musiałam mu pokazać zdjęcie owoców, żeby uwierzył, że to na prawdę "czarny bez" ;)

Aby znaleźć krzewy daleko od ulicy, musieliśmy się przedzierać przez pokrzywy, ale mam nadzieję, że wysiłek się opłaci. Nazbieraliśmy cały kosz kwiatów, z których jutro rano rozpocznę pierwszą produkcję syropu :)

Z książki, którą Mąż sprezentował ostatnio swojej mamie spisałam sobie przepis na nalewkę z czarnego bzu. Może uda się zrobić? ;)



Heute, als die Sonne nach dem Regnen zu scheinen begann, schafte ich meinen Mann zu einem Ausflug an den Stadtrand zu überreden. Wir hatten vor, Holunder zu finden. Mein Mann hatte die Bedeutung des Namens von dieser Pflanze nicht verstanden (in Polen heisst der Holunder "czarny bez" und "czarny" bedeutet "schwarz") bis ich ihm ein Photo von seinen Früchten zeigte ;)

Um den Holunder weit von der Straße zu finden, musstem wir durch die Brennesseln dringen, aber ich hoffe, dass es wird sich lohnen. Wir brachten einen vollen Korb :) Morgen werde ich einen Sirup machen :)

Aus dem Buch, das meine Schwiegermutter von meinem Mann letztens bekommen hatte, habe ich heute eine Vorschrift für einen Holunderlikör abgeschrieben. Vielleicht schaffe ich einmal auch so etwas zu tun? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...