czwartek, 17 września 2009

cz.3 Ponikwa - Duszniki Zdrój - Gołaczów - Błędne Skały - Skalniak - Szczeliniec

Z Barda ruszyliśmy do Ponikwy, malutkiej miejscowości koło Bystrzycy Kłodzkiej. Tam na małym cmentarzu przy kościółku wśród ciszy pobliskich łąk i pól spoczywa odeszła przedwcześnie moja dobra koleżanka ze studiów... Ewunia była wspaniałą osobą, dla każdego miała uśmiech i dobre słowo. Takich ludzi nigdy się nie zapomina. Zabrakło mi odwagi i siły psychicznej, aby pojechać na Jej pogrzeb prawie 2 lata temu... Obiecałam sobie, że kiedyś jednak na pewno tam pojadę. I pojechałam.

Po tym wzruszającym "spotkaniu" wyruszyliśmy dalej wąskimi górskimi drogami. Rozglądałam się wokół i zastanawiałam się nad życiem mieszkańców tamtejszych wiosek. Również chcielibyśmy mieszkać na wsi, ale na równinie i w pobliżu miasta. A tam jak zasypie śniegiem, to niektórzy są odcięci od świata. Niewyobrażalne są dla mnie jednak realia tych miejsc, "gdzie diabeł mówi dobranoc". To godne podziwu, że ludzie trwają tam przy swoich ojcowiznach i umieją tam żyć...

Następnym przystankiem były Duszniki Zdrój - Muzeum Papiernictwa znajdujące się w budynku dawnego młyna papierniczego sprzed ponad 400 lat. Można tam zobaczyć sporą wystawę prezentującą historię tworzenia papieru oraz sprzęty służące do produkcji i najróżniejszych pomiarów parametrów papieru.






Następnie obiadek i spacer po Parku Zdrojowym - pięknie utrzymanym.






Nocowaliśmy w Gołaczowie, w świeżo odnowionym "apartamencie". Jesteśmy zadowoleni, także mogę spokojnie polecić - namiary tu.

Kolejny dzień był nie lada wyzwaniem - zaplanowaliśmy spora trasę. Samochodzik odpoczywał, a my maszerowaliśmy - z Gołaczowa na Błędne Skały, dalej przez Skalniak do Karłowa i na Szczeliniec i z powrotem na nocleg. Trasa zajęła nam ok 10 godzin. Bardzo przydał się termos, który dostałam jako dziennikarski souvenir na konferencji prasowej ME siatkarek, na której byłam na praktykach w sierpniu ;)

Pogoda była idealna do marszu. Od szlaku na Błędne Skały do Szczelińca spotkaliśmy nawet sporo turystów, ale z i do Gołaczowa szliśmy praktycznie sami. Wkoło co kawałek tabliczki przypominające o żyjącej w tych lasach dzikiej zwierzynie. Tabliczki, mimo że edukacyjne, napawały mnie trochę lękiem, las gęsty, a my sami i nie wiadomo, czy żadne oczka się w nas nie wpatrują... Chyba mam zbyt bujną wyobraźnię, ale przyznam, że się trochę bałam. Aż tu w pewnym momencie kilka metrów przed nami poderwał się do lotu jakiś duży (nie przesadzając miał co najmniej 60-70 cm wysokości) ptak. Raczej przestraszył się naszych głosów, ale ja tez się nieźle wystraszyłam. W drodze powrotnej natomiast napotkaliśmy świeży ślad kopytek... Te szlaki przebyliśmy w tempie ekspresowym :P

Błędne Skały to labirynt skalny, który wziął swą nazwę stąd, że zanim wytyczono tam trasy turystyczne, wiele osób pośród skał błądziło... Jest kilka na prawdę wąskich przejść pomiędzy skałami (musieliśmy iść bokiem, żeby się zmieścić). Niektóre skały mają fantazyjne kształty i nazwy, jak np. kurza stopka.




Ze Skalniaka mieliśmy piękny widok na Szczeliniec:




A po pokonaniu wielu schodków prowadzących na szczyt znaleźliśmy się na Szczelińcu, skąd roztaczała się piękna panorama:






Po zachwycie nad cudnymi widokami i łyku herbatki podążyliśmy kolejnym skalnym korytarzem, który stanowi szczyt tej góry płaskiej jak stół ;)

W drodze powrotnej do Gołaczowa napotkaliśmy koniec świata ;) Szlak idzie przez ogromną łąkę. Przestrzeń, przestrzeń i jeszcze raz przestrzeń! Fantastyczne uczucie! :))


2 komentarze:

  1. też marzy mi się wyprawa w błędne skały. Osobiście polecam skalne miasto w Czechach, jeżeli jeszcze nie byłaś, jest się czym pozachwycać. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam, o tym będzie następny odcinek opowieści ;) Dzięki za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...