środa, 30 września 2009

nasza ślubna baśń

Było jak w bajce... Już niedługo będzie pierwsza rocznica naszego ślubu :) Albumów ze zdjęciami ślubnymi mamy kilka, ale scrapbooka jeszcze nie było. Nadszedł czas, by uzupełnić tą lukę. I oto album :)








































niedziela, 27 września 2009

umilony zeszyt

Już za kilka dni kolejny rok akademicki, aby sobie umilić naukę, zrobiłam mały tuning skoroszytu ;) Cytat to jedna z moich ulubionych złotych myśli:
"Aby powstało coś możliwego, trzeba ciągle próbować rzeczy niemożliwych" :)








czwartek, 24 września 2009

candy ;)

Stanęłam w kolejce po słodkości u asicy :D


datownik

Daty urodzin i imienin mojej najbliższej rodziny znam doskonale, ale z dalszą rodziną i znajomymi to już różnie bywa... Dlatego sporządziłam mały datowniczek, aby był podporą mojej pamięci ;)






środa, 23 września 2009

Kolorosfera nr 14

Pierwszy raz skusiłam się na zrobienie pracy na kolorosferę. Tym razem dziewczyny ze ScrapLab zaproponowały taki zestaw barw:



Poszperałam w swoich papierach i przydasiach i wyszła taka karteczka:



Fajna zabawa ;) Myślę, że to nie będzie mój pierwszy i ostatni udział w takim wyzwaniu :)

wtorek, 22 września 2009

mini-wordbook

Mini, bo tylko dwie literki. Za to zrobiony samodzielnie od A do Z - bazę wycinałam sama z kartonu. Zrobiłam go dla Męża na urodziny, jest to zarazem (aż trudno uwierzyć jak to się stało) dopiero pierwszy scrap z udziałem naszych ślubnych zdjęć.












niedziela, 20 września 2009

cz.4 Skalne Miasto - Děčín - Czeska Szwajcaria

Z Gołaczowa podążyliśmy w kierunku Skalnych Miast. Na terenie Czech są trzy takie "miasta", my wybraliśmy Skały Adrszpaskie. Trasa liczy około 3,5 km, przejścia są w większej części trasy szerokie a skały o wiele wyższe niż w parku Błędnych Skał.




Można tu napotkać bloki skalne o ciekawych kształtach i nazwach. np. głowa tygrysicy, rękawica czy kochankowie:









Na szlaku napotykamy dwa wodospady - najpierw mały, a po kilku chwilach Wielki Wodospad ukryty w jaskini:




Oprócz wodospadów są też dwa jeziorka - jedno zaraz za bramą o wyjątkowej, wpadającej w turkus barwie wody, a drugie u końca trasy, w wyższych partiach skał. Można wykupić bilet na przejażdżkę tratwą po tym drugim jeziorku, nam wystarczyła wędrówka.

Z Adrszpachu pojechaliśmy do Děčína. Gdy dotarliśmy na miejsce było już ciemno. Po małych poszukiwaniach udało nam się dotrzeć do hostelu. Zámecká Sýpka, po naszemu "zamkowy spichleż" to autentyczny spichleż zamkowy przerobiony na hostel. Samo centrum, koło zamku, przyzwoite warunki za rozsądną cenę:)





Děčín po prostu mnie zachwycił! Urocze uliczki, wszędzie piękne, stare, ale odrestaurowane budynki, no i zamek z cudownym ogrodem! I oczywiście nabrzeże Łaby z romantycznym widokiem na Pasterską Skałę! To wszystko sprawiło, że chciałabym tam kiedyś jeszcze wrócić. Ale po kolei.

Zamek wznosi się dumnie nad miastem, gdyż zbudowany jest nad samą Łabą na skale.




Niestety w latach 1932 -1991 stacjonowali w nim żołnierze, ostatnio radzieccy i pozostawili po sobie taki stan:




Nadal wygląda tak jedno skrzydło, reszta zamku przeszła godna podziwu metamorfozę.






Remonty trwają nadal, jest szansa, że jak przyjedziemy następnym razem (jeśli się uda), będzie można zobaczyć większą część zamku.




Zwiedzanie zamku możliwe jest jedynie z przewodnikiem. Niestety nie ma tam jeszcze audio-przewodników, nie mówiąc o oprowadzaniu w innych językach. Podążaliśmy więc po kolejnych komnatach wsłuchani w energiczną młodą Czeszkę, próbując wyłapać wszystkie słowa podobne do polskich ;) Niestety we wnętrzach nie można robić fotografii...

Wycieczka z przewodnikiem kończy się w stajni, która ma iście "królewską" architekturę i do której prowadzi kamienny mostek.




Ciekawostką jest fakt, że w 1835 r. na zamku przebywał Fryderyk Chopin, który skomponował tu walc As-Dur zwany Walczykiem Decinskim.


Na zamek prowadzi obwarowana, prawie 300 metrowa droga zwana Dlouhá jízda:




Obok zamku znajduje się najbardziej romantyczne miejsce w Decinie - Růžová zahrada (ogród różany). Ten założony w latach 70tych XVII stulecia nieduży ogród obsadzany jest rok rocznie różami, które rozsiewają niesamowity zapach!












Położenie ogrodu sprawia, że można stąd zobaczyć okolicę.



Widoczny na pierwszym planie kościół to świątynia katolicka, należąca niegdyś do zespołu pałacowego. Zbudowana została na wzór świątyni św. Piotra w Rzymie. Gdy poszliśmy go obejrzeć, okazało się, że oprowadza po nim turystów pewien starszy Rosjanin. Akurat wychodziła para turystów, więc zaczął nam opowiadać po rosyjsku historię powstania kościoła św. Krzyża - krzyż, który dał nazwę świątyni miał sprawić, że koń stanął przed nim dęba i nie chciał jechać dalej, aż jeździec zabrał krzyż, aby go odnowić i umieścić w świątyni. Rosjanin opowiadał nam, że w kościele zatrzymał się na krótką chwilę Papież Jan Paweł II, a potem przysłał parafii relikwię - cierń z Krzyża Świętego Pana Jezusa. Ponoć Praga domagała się przekazania relikwii, ale Decin odmówił - oni dostali, to co będą oddawać, stwierdził nasz przewodnik. Zdumiał się i ucieszył, gdy mu powiedziałam, że w Płocku, gdzie mieszkamy również jest taka relikwia (w Muzeum Diecezjalnym). Następnie zaprezentował nam akustykę kościoła śpiewając Alleluja, a na koniec odmówił za nas modlitwę i tak skończyło się nasze przedziwne zwiedzanie kościoła.

Na przeciw zamku, po drugiej stronie Łaby, wznosi się Skała Pasterska. Na jej szczycie znajduje się wybudowany sto lat temu mały pałacyk, w którym od początku znajduje się restauracja. Nieopodal skały znajduje się również decinskie ZOO. Na tę stronę Decina zabrakło nam jednak czasu. Widok skały z małym, białym pałacykiem nad rzeką jest urzekający.




W Decinie znajduje się 9 mostów, z których najstarszym jest staromiejski most kamienny na rzece Ploucznicy z roku 1574, który 130 lat później został ozdobiony rzeźbami patronów czeskich.







Następnym przystankiem naszego zwiedzania była Czeska Szwajcaria - park narodowy, który ma swoją kontynuację po stronie niemieckiej pod nazwą Szwajcaria Saska. Zaparkowaliśmy w miasteczku Hřensko, leżącym przy granicy niemieckiej i pełnym parkingów dla turystów (płatnych oczywiście) i kramików prowadzonych przez Azjatów. Ruszyliśmy stamtąd szlakiem do Bramy Pravcickiej. Jest to bardzo ciekawa formacja skalna, nazywana często ze względu na swoje położenie bramą do Czech.



W jej pobliżu znajdują się wspaniałe punkty widokowe.






Wracaliśmy do auta inną drogą - tylko dla osób o silnych nerwach! Dla osób z lękiem wysokości (takich jak ja...) tym bardziej emocjonujące (żeby nie powiedzieć przerażające...) doznanie. Szlak prowadził kilka kilometrów dróżką, na szczęście przez większość trasy nie aż taką wąską, wzdłuż przepaści i stromych zbocz. Nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, gdyż skupiałam się na tym, żeby iść jak najbliżej bezpiecznej strony i mieć na oku Męża, który się oczywiście nie bał, wiec ja się bałam za niego też ;) Ostatnia część szlaku wiodła na szczęście pośród pól i można było bez stresu podziwiać widoki :)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...