niedziela, 24 maja 2009

ślubnych wspomnień cd.

Niestety w całym rwetesie przedślubnym zapomniałam zrobić fotek gotowych pudełeczek na migdały i winietek. Wyciągnęłam z dna szuflady, to, co mi zostało i oto fotki.:





Z dumą powiem, że wielu gości było pod wrażeniem naszej pracy (jak wspominałam wcześniej Mąż miał dyżur przy traserze ;) i miło mi się robi na sercu, kiedy odwiedzam rodzinkę czasem i widzę za szybkami na półeczkach ich winietki, albo migdałowe pudełeczka :)

Papier jest ten sam, co przy zaproszeniach - perłowy ecru, do tego tasiemki atłasowe i szyfonowe, różyczki, stempelek plus złoty tusz oraz kalka techniczna, która stanowi wnętrze pudełeczek oraz na której drukowaliśmy nazwiska gości oraz wierszyk na bilecik do migdałków. Nie znalazłam żadnego odpowiedniego wierszyka w sieci, więc napisałam go sama, bo chciałam, żeby goście wiedzieli po co te migdałki (u nas w rodzinach było to niespotykane). A oto treść:

Gorycz migdałów słodki lukier łagodzi,
częstując Miłych Gości tego pragną Młodzi,
by małżeństwo im od dzisiaj osłodziło życie,
a Wam dziękują pięknie za Wasze przybycie!

Uparta bossa chciała, żeby także kotyliony były oryginalne ;) I zaprzęgnęła Bogu ducha winną Świadkową do pomocy przy cięciu wstażeczek oraz formowaniu i zszywaniu kokardek i różyczek (takich samych, jak przy winietkach). Pracy było sporo, ale było warto. Efekt był taki (trzeba pomnożyć tylko przez 120;)



Co do Świadkowej - wspaniale pełniła swoją rolę, chociaż chyba bardziej się stresowała w tym dniu ode mnie ;) A wszystko zaczęło się pewnego pięknego dnia w parku koło poznańskiej opery, kiedy to nieświadoma jeszcze wtedy Aldonka otrzymała bilecik z podstępnym pytaniem ;)



Mam nadzieję jednak, że nie było to dla niej traumatyczne przeżycie, a ja na pewno odwdzięczę się, kiedy przyjdzie na nią czas (w końcu jej chłopak złapał musznik mojego Męża!) ;)

Nasi przyjaciele zgodzili się przeczytać czytania i zaśpiewać psalm. Ksiadz pozwolił mi je wybrać, więc przygotowałam takie okładki na tekst:



Na koniec pokażę poduszeczkę, którą uszyłam i na której moja Siostrzyczka podawała nam obrączki :)





To były pracochłonne, ale niezwykłe przygotowania. Z chęcią przeżyłabym to jeszcze raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...